Ostatnio byliśmy na zespole konsultacyjnym na Zaciszu w Effathcie i powiedziano nam, że widzą postępy u Filipka (10 miesięcy temu go widzieli ostatni raz)! No i tak mnie to trochę zbiło z tropu, bo ja nie widzę różnicy a przynajmniej na pewno nie jest tak jak chciałabym aby było. Niemniej jednak trochę mnie to podbudowało i dało siły do dalszej trudnej i ciężkiej walki.
Byliśmy na spotkaniu, również na Zaciszu, pt. "Podaruj swemu dziecku szczęśliwych rodziców" prowadzonym przez panią dr Danutę Wolską. Szczęście mieliśmy takie, że godzina była odpowiednia, gdy mąż był po pracy i mogliśmy w nim uczestniczyć razem. Bardzo ważne jest dla mnie, żeby ukochany tatuś Filipcia nauczył się z nim komunikować, żyć szczęśliwie i dawać mu najwięcej ile się da. On bardzo, bardzo się stara i robi wszystko małymi kroczkami, ale ja to w pełni rozumiem, bo sama niedawno była mniej więcej na tym samym poziomie co on. Ja mam o tyle łatwiej, że spędzam z naszym Promyczkiem dużo więcej czasu i jednak to ja rozmawiam z terapeutami, wychowawcami z przedszkola itp. Najważniejsze dla mnie jest to, że pan Tata się nie wymiguje, chce się angażować i kiedy tylko może zawsze nam dzielnie towarzyszy i wspiera. Niemniej jednak jeszcze dużo się musi nauczyć. Na spotkaniu było poruszane bardzo dużo treści trudnych dla nas, połowa sali płakała jak bobry (i ja też), ale chyba nam to trochę pomogło. Przede wszystkim uświadomiło nas namacalnie, że nie tylko my mamy takie problemy, nie jesteśmy sami na tej planecie, pomogło to nam też lepiej zrozumieć autyzm naszego synka. Ja osobiście powolutku zaczęłam się oswajać z tą myślą, że nasze małe Słoneczko ma AUTYZM, że nie jest to absolutnie w żadnym wypadku nasza wina (do tej pory miałam ogromne wyrzuty sumienia, że czegoś mogłam nie dopilnować, że coś źle zrobiłam, że to moja wina) i że nigdy, ale to nigdy nasz synek nie będzie "taki jak inne dzieci" i nie ma sensu go porównywać. Jedyne co możemy teraz zrobić to maksymalnie się starać nawiązywać z nim kontakt i ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć...
Dlatego też zakupiliśmy prawdopodobnie rewelacyjną książkę (prawdopodobnie, ponieważ nie przeczytaliśmy jej jeszcze do końca) "METODA WCZESNEGO STARTU DLA DZIECKA Z AUTYZMEM" Sally J. Rogers, Geraldine Dawson i Laurie A. Vismara. Jesteśmy w trakcie czytania, ale jak na razie bardzo nam się podoba. Zawiera bardzo dużo przydatnych informacji na temat tego, jak rodzice mogą pracować ze swoim dzieckiem na co dzień w domu. Przejrzysta, fajnie napisana książka dlatego serdecznie polecam wszystkim rodzicom dzieci z ASD.
No a na koniec z nowych rzeczy: kupiliśmy pierwszy rowerek biegowy dla naszego małego Szkraba :) Firma Milly Mally, mi osobiście bardzo się podoba :) Kółka piankowe, metalowa rama, bardzo leciutki i zwrotny. Dodatkowo posiada dzwonek, który może zachęcać Filipka do używania go :) Jestem dobrej myśl, choć pierwszy kontakt nie był zbyt długi ani zbyt przyjazny :) Niemniej jednak myślałam, że będzie gorzej i w ogóle nie będzie chciał na niego wsiąść a tu takie zdziwienie, że trochę nawet sam się przejechał. Generalnie Fifiś bardzo sceptycznie podchodzi do nowości, musi się długo oswajać z każdą nową zabawką czy rzeczą aż ją polubi i zaakceptuje. Z rowerkiem nie było tak tragicznie, nie olał go totalnie tylko tak troszeczkę a to już dużo :) Jest zatem szansa, że nauczy się na nim jeździć, polubi go i co za tym idzie będzie to świetne ćwiczenie równowagi :)
No i na koniec wstawiam kilka zdjęć z niedzielnej, bardzo przyjemnej, rodzinnej wycieczki do Ojcowa. Trafiła nam się pogoda jak na złotą, polską jesień przystało :) Dodatkowym "prezentem" dla nas było to, że Szkrab był bardzo grzeczny, zadowolony, wcale nie płakał i prawie wcale nie marudził :) Przespał się w wózku godzinkę a jak się obudził to od razu wstał i dzielnie maszerował, bez żadnego marudzenia. Była to jego pierwsza wizyta w Ojcowie, nie znał miejsca, mimo to nie panikował i grzecznie szedł za rączkę tam gdzie go prowadziliśmy :) Oby więcej takich niedziel :)
![]() |
| Zadowolony Skarb - to i rodzice szczęśliwi :) |





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz